Humor z inteligentnego ostatnich czterech części został zastąpiony przez najgorszy, amerykański z wymiocinami, fekaliami i glutami z nosa. Obsada bardzo slaba, ale czego się spodziewać jeśli wymienia się praktycznie całą w rzekomej kontynuacji serii. Odwołania do Szybkich i Wściekłych są aż zbyt bolesne poprzez ścieżkę dźwiękową i prowadzenie kamery. Chciałem traktować to jako odrębny film, ale produkcja nawet jako osobny twór nie jest w stanie się obronić. Główny bohater jest typem, który ma nawiązywać do Dominica (Vin Diesel) z Szybkich i Wściekłych, a jego dziewczyna ze zdartym głosem to ewidentna inspiracja postacią Letty. Smutne jest to, że w całym filmie są najwyżej trzy prawdziwie śmieszne gagi - reszta jest poziomu rynsztoku, albo to dokładnie te same żarty, które już znamy z poprzednich części. Mimo, że w innych częściach smieszyly, tak tu powtórzone tymi samymi słowami wywołują tylko grymas politowania. Jestem wielkim fanem serii, ale tej części nie jestem w stanie polecić. Dziś widziałem ten film po raz pierwszy i na pewno ostatni.
Chciałam napisać komentarz dotyczący tego filmu, ale chyba sama bym lepiej tego nie ujęła. Długo wytrzymałam w fotelu, ale po scenie kiedy jeden z głównych bohaterów nie mógł wypaść z okna i nie wpadł na to, aby wyskoczyć już z tego wybitego spasowałam i po prostu wyszłam z kina. Wstyd mi było to oglądać. Chociaż uwielbiam oglądać czasem filmy z typowym głupim poczuciem humor jak np. Nie zadzieraj z fryzjerem, to tego naprawdę nie byłam w stanie dłużej wytrzymać. Straszne g...o :/
Też zaliczyłem swoje pierwsze w historii wyjście z kina w połowie seansu na tym filmie.... A Wasze komentarze oddają dokładnie to co sam myślę.
I co? Wyszłaś z kina, tak po prostu...? Zostawiając tym samym swoich znajomych, partnera/partnerkę? Ewentualnie dziecko...I czekałaś przed budynkiem aż seans dobiegnie końca? Nie nudziło Ci się? Bo nie powiesz mi, że byłaś sama i zaraz po wyjściu udałaś się w domowe zacisze...
Jezu święty! Teraz mi się przypomniało, że byłam z dzieckiem i chyba tam zostało...
Pełna zgoda. Szkoda, że w ogóle zabrali się za kontynuację, a sam Luc Besson przepuścił to coś przez swoją wytwórnię :/
Luc Besson był producentem filmu, czyli miał na niego większy wpływ niż reżyser.
A ile w tym filmie jest głupotek... ta głupotek. K***a debilizmów. Jedynym plusem, plusikiem był charakterystyczny soundtrack i widok na samą taksówkę, bo patrzenie na tych aktorów, czy raczej te postaci boli.
Określenie GNIOT oddaje pełny urok tego ""dzieła"! Dziwie się tylko, ze ocena oscyluje kolo 5?! Strata czasu!