W obsadzie jest napisane, że postać dowódcy okrętu to "komandor-porucznik Mike Dalgren". Andy Tyler zostałe opisany jako pułkownik. Przecież to oczywisty nonsens. Dowódca nie może w żadnej armii świata mieć stopnia niższego niż podwładni! Andy Tyler I Pete Emmett są w istocie PORUCZNIKAMI. Głuchy nie jestem, potwierdzam wielokrotnie wypowiadanymi przez innych stopniami obu panów. Słyszę wyraźnie "lu-te-nent", czyli po swojskiemu lejtnant, współcześnie porucznik.
Nie wspominając już o tym, że w amerykańskiej marynarce nie ma w ogóle takiego stopnia jak pułkownik :D
Ekwiwalentem pułkownika (0-6) w US Navy jest stopień kapitana, któremu w polskiej marynarce (z grubsza) odpowiada komandor.
Aha: TEORETYCZNIE jest, bo piechota morska podlega Departamentowi Marynarki, ale to taki techniczny kruczek i w praktyce Marines są traktowani jako osobna gałąź sił zbrojnych.
No tak, wszystko się zgadza. Tym bardziej, że to nie marines pływali na łodziach podwodnych a navy. Zatem nawet kruczki odpadają
Na pewno nimi nie dowodzili, chociaż oczywiście zdarzały się sytuacje, że znajdowali się na pokładzie jako desant, łącznicy itp.
Ale wtedy też nie jest tak, że jak łodzią dowodzi np. komandor (commander, O-5), to pułkownik dowodzący desantem komandosów automatycznie może wydawać mu rozkazy: zakres w jakim mają uprawnienia określa rozkaz. Nawet admirał nie we wszystkich sytuacjach może komenderować dowódcą okrętu :)
Otóż może, dowodzi nie stopień a stanowisko:)
A pułkownik to chyba jedynie nieudolne polskie tlumczenie?