Piękny wizualnie. Wnętrza , ubiory , wszystko dopracowane perfekcyjnie. Nie można oderwać wzroku . Kilka garsonek chętnie bym pożyczyła ;-) Oprócz tego ciekawie opowiedziana historia siostry Ratched znanej z Lotu nad kukułczym gniazdem. Piękna i demoniczna , zachwycająca . Nie rozczarowałam się .
Natrafiłem na mało konkretnych komentarzy czy warto obejrzeć czy nie, ale zasugeruje sie własnie twoim i sprawdze. :)
Wydawało mi się , że im bardziej doprecyzuję, tym więcej zdradzę i odbiorę przyjemność oglądania . Zależy kto czego oczekuje.
Spojler.
Nie jest to siostra Ratched z powieści ani filmu. I nie jest to szpital taki, jakiego się spodziewamy. Wiele osób pewnie to rozczaruje. Bohaterka ewoluuje, nieczęsto tą samą z pierwszych odcinków , choć wtedy podobała mi się bardziej. Uwielbiam stroje, dekoracje , więc taki prawie barokowy przesyt mnie się podoba i cieszy oko. Wg mnie to taka gra konwencją, całkiem udana. Ja nie mogłam się oderwać , choć minusy są . Nie będę o nich pisać , bo zdradzilabym znaczną część fabuły . Ze swojej strony polecam. Jeżeli poczujesz się rozczarowany, napisz. A jeżeli Ci się spodoba- tez napisz. Pozdrawiam.
Dla mnie niestety tylko stroje i dekoracje są tu coś warte, sama fabuła jest tak przewidywalna, że aż szkoda, zmarnowany potencjał. Szokowanie na niskim poziomie.
Dokładnie. Założyłam już inny temat w którym pisałam że Siostra Ratched z "Lotu..." nie była stuprocentowym czarnym charakterem i liczyłam na serial w którym zostanie uczłowieczona i będziemy świadkami jak stopniowo przemienia się w zgorzkniałą, bezwzględną wiedźmę znaną z książki i filmu Formana. A tymczasem bohaterka zagrana przez Paulson to psychopatka od samego początku. Jest w 100 procentach gorsza niż "oryginalna" Ratched zagrana przez Fletcher. Tak jak napisałaś szokowanie na bardzo niskim poziomie.
Bo te postacie nie mają ze sobą nic wspólnego, tylko potrzebna była chwytliwa postac, żeby przyciągnąć widza i zaoszczędzić na reklamie. Wiadomo, postać z kultowego filmu ludzie znają, a wypromować trudniej byłoby anonimowa psychopatkę jakich wiele.
Ten serial bardziej przypomina AHS niż lot nad kukułczym gniazdem. Raczej nie chodzi w nim o odkrywanie psychiki oryginalnej Ratched tylko stworzenie nowej demonicznej historii z nią w roli głównej. Moim zdaniem jest to faktycznie trochę nie fair, bo na potrzeby tego serialu spokojnie można było stworzyć inną postać skoro fabuła i tak się nie zgadza z powieścią.
fakt! wszystko tam pasuje do siebie, a temat szpitali psychiatrycznych to w ogóle jest ekstra. Zrobił na mnie dobre wrażenie
Mam mieszane uczucia. Wizualnie, jak zawsze w serialach Murphyego - jest niepowtarzalnie, czarująco, idealne odzwierciedlenie klimatu oraz stylu lat 40ych i 50ych. Aktorzy jakoś utrzymują poziom, co w dużej mierze ratuje produkcję, ale na kolana serial nie powala. Niestety, można Murphieo uważać za geniusza, lecz po AHS, Feud, Pose, ACS strasznie to wszystko powtarzalne i widzimy do znudzenia starte schematy.
Ratched nie jest zły, momentami trzyma w napięciu, postacie bywają interesujące, jednak jeśli ktoś spodziewał się czegoś przełomowego, to będzie zawiedziony. Taki serialik na maks.1 wieczór, gdzie ewidentnie nam nudno.
wizualnie ok, broni się, natomiast sama historia jakoś zupełnie bez nerwu, bez tego przekonania, bez wciągnięcia widza. Ja przynajmniej oglądałem obojętnie, nijak nie to nie porwało. Wysilona seria, zamiast 8 odcinków pewnie w 6 by się dało upchnąć i też by uszło. Plus za Sharon Stone na ekranie i zamknięcie historii z synem i małpką :)
Murphy jak zwykle woli ładne kostiumy i wystylizowane wnętrza niż rzetelnie ukazane i odpowiednio umotywowane postaci.
Już sam początek to kpina - koleś zabija w bestialski sposób 4 księży - dlaczego? Bo Murphy nie lubi kościoła i chce się wyżyć. Z perspektywy historii Edmund nie miał powodu by zabijać wszystkich księży, a i nawet tego jednego, o ile ciekawsza by była historia, gdyby Edmund zakradł się porozmawiać z tym jednym księdzem, gdy był sam w domu i początkowo nie chciał go zabijać, ale się wkurza, gdy ksiądz nie przyznaje się do niego i obraża jego matkę, wtedy pod przypływem emocji Edmund zabija tego jednego księdza i dobrowolnie daje się złapać wręcz. Ale nie, twórca serialu woli swoją agendę promować, więc mamy absurdalną makabrę na samym początku, która nijak nie pasuje do dalszego obrazu tej postaci, bo tak to Edmund jest normalny w miarę i nie ma napadów gniewu czy skłonności do przemocy, znaczy potrafi być czuły i delikatny. A przede wszystkim o wiele bardziej by widzowi myślę zależało na tym, by udało się go uniewinnić, a tak to jest tylko irytacja, czemu tyle zwlekają z wymierzeniem kary śmierci.
Jest masa takich sytuacji, gdy zamiast emocjonalnie wkręcić widza, to twórca woli pokazać coś odjechanego, przerysować maksymalnie te postaci i zrobić taką karykaturę. O ile to sprawdzało się w AHS czy Scream Queens, tak tutaj wydaje mi się, że raczej miał być poważny dramat, a nie tania podnieta uciętymi kończynami.
No, ale są ładne sukienki i śliczne pokoiki i to Murphy umie robić świetnie, więc wiele więcej nie chce zmieniać.
To jest perełka ale nie ma nic wspólnego z Lotem nad Kukułczym Gniazdem i tamta siostrą Ratched. Ta nowa jest 10 razy lepsza i wgl cały serial to taki mix House of Cards, Hannibala , The Nick zagrane na melodii z Fargo ; )